środa, 3 września 2014

Torbomania


Uwielbiam torby.
Nie te małe, maluśkie torebeczki na chusteczkę i szminkę, choć są słodkie, urocze i takie kobiece.
W prawdziwym życiu najlepiej sprawdzają się te wielkie i pojemne.
Zmieszczą się w nich zakupy, sweter (bo rano było chłodno), baleriny (jakbym miała dość obcasów), wielki notes na rysunki i te książki, które są mi dziś absolutnie niezbędne.



Całkiem fajnie jak taka wielka, acz gustowna, torba, poskładana, zmieści się (i mało miejsca zajmie) w nieco mniejszej codziennej torebce, tej z portfelem, kosmetykami i resztą najpotrzebniejszych na świecie rzeczy.



A już zupełnie idealnie jeśli jest to torba oryginalna, z nietuzinkowego materiału, z ciekawym wzorem/nadrukiem/haftem  - no, po prostu fajnie ozdobiona.


Taka torba będzie oryginalnym uzupełnieniem stroju.

Właśnie jedną taką stworzyłam. To ją widzicie na zdjęciach.
Dla tych co lubią kwiaty - uroczy kwiatowy wzór.
Dla tych co lubią stonowane kolory - beż z dyskretnymi pastelami.
A dla tych co lubią niebieski - niebieskie uchwyty wydobywają i wzmacniają wszystkie błękitne akcenty.
Rozbija ponurość i szarość. Dodaje świeżości jesiennemu strojowi.
Podoba się komuś jeszcze?

czwartek, 28 sierpnia 2014

Tworzyć z pasją

Oczywiście, jak tworzyć to tylko z pasją.
Mam nadzieję, że Aga się nie pogniewa za zapożyczenie tytułu jej bloga.
A powód jest. Bo dziś głównym tematem jest link.
Ale po kolei.
Miałam niedawno wielkie myślenie czym uczcić wyjątkowa okazję wyjątkowych urodzin wyjątkowej przyjaciółki.
W nagłym olśnieniu postanowiłam użyć mojej kochanej i jeszcze nie całkiem oswojonej hafciarki. Efekt pooglądajcie sobie tutaj...

A zdjęcie na początku mojego postu to rozwinięcie tematu. Dostałam zamówienie na taką haftowaną ikonkę. Będzie zdobić...
No cóż, o tym co będzie zdobić innym razem. Poczekam, aż właścicielka rzecz tę wykona i pochwali się nią na swoim blogu.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Bye bye reklamówki

Nie cierpię reklamówek
Tych foliowych, szeleszczących woreczków, przydatnych do wszystkiego
i totalnie antyestetycznych. Dostaję dreszczy, gdy w podróży wyciągam bieliznę z takiego „opakowania zastępczego”. No owszem, wygodne, zawsze pod ręką
(w którym domu ich nie ma?), tanie, a w razie potrzeby nieprzemakalne.
Ale jakież odindywidualizowane, zunifikowane, anonimowe, przypadkowe
i …szeleszczące (brr…).
Z potrzeby indywidualności, przytulności i intymności (jakie to właściwe słowo w kontekście bielizny) stworzyłam takie oto urocze drobiazgi.




Subtelny fiolet w delikatne białe kropeczki w mariażu z drobniutkimi kwiatuszkami w tej samej tonacji, trochę koronki i nieco satynki i mamy romantyczny woreczek na kobiecą bieliznę.


Rzecz przedziwna – nie znajdziecie woreczków na bieliznę w popularnych sklepach.
A może to tylko ja nie natknęłam się na nie?
W każdym razie wiem już jak, więc mogę szyć następne.

Po co ten blog?

Żeby się zaprzyjaźnić
I żeby się pochwalić
I podzielić się też
I jeszcze zachwycić tym i owym...
A także, żeby przegonić szarość i bylejakość.
Bardzo szeroko otwieram drzwi, zapalam przytulne światło, rozrzucam poduchy...
Nalejcie sobie lampkę wina albo zróbcie kawkę 
i dołączcie do mnie.